Jest to zaskoczeniem nawet dla mnie, ale pewnego dnia znalazłam w sieci ten obrazek:
Dosyć motywujący, prawda? Pomyślałam sobie: "A co mi szkodzi? Spróbuję!". Dziś jestem po piątym dniu i może niekoniecznie widzę różnicę, ale czuję zupełnie inną siłę własnych mięśni. Pierwszego dnia po 50 przysiadach miałam zakwasy, nie mogłam stać i chodziłam jak połamana. Dziś zrobiłam spokojnie 70.
Poniżej instrukcja jak robić właściwe przysiady. Krótko mówiąc - mniej więcej tak jakby się siadało na niewidzialnym krześle. Trzeba zapomnieć o złych nawykach z wf-u w podstawówce ;)
Oprócz mocniejszych nóg, mam też mocniejszą wolę. Nie ma "nie mogę". Challenge jest rozpisany, słowo się rzekło i po prostu muszę. A w skrytości cieszę się, że będę dobrze wyglądać w lato ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz