poniedziałek, 13 sierpnia 2012

My baby's in the graveyard... Koffin Kats w Warszawie

Psychobilly to mój ulubiony gatunek muzyczny, odkryty nie tak dawno, bo trochę ponad 3 lata temu, ale pokochany nad życie. Nie mogłam więc przegapić koncertu Koffin Kats!



To zespół, który wkłada w swoje utwory i występy niewiarygodną ilość energii, przyciągając na koncerty tłumy, a następnie porywając je w wir dzikiej zabawy.
Teraz też nie zawiedli, zagrali wszystkie swoje najlepsze numery, a publika nie przestawała tańczyć.



Doceniamy też to, że Katsi, pomimo międzynarodowej sławy, potrafią po występie zejść ze sceny i zamienić kilka słów z fanami, pozować razem z nimi do zdjęć.

Zapraszam to obejrzenia mojej fotorelacji:









wtorek, 7 sierpnia 2012

Truposzki do uszka...

... czyli jeden z najcudowniejszych prezentów urodzinowych jakie dostałam.
To kameliowe plugi z portretem trupiej damy z manufaktury Czerwonego Kaptura.

Akrylowy plug przyczepiony do kamelii jest przezroczysty i gładko wchodzi w ucho, bo różnica między dziesięciomilimetrowym środkiem a bardziej wystającym kołnierzem nie jest duża. Bałam się, że pod ciężarem mogą się wysuwać, ale dobrze przylegają do skóry i jeśli odpowiednio się je ułoży, nie przemieszczają się w ogóle.




Często je noszę, bo pasują także do bardziej eleganckich strojów, zachowując jednocześnie mroczny styl. Poza tym są bardzo starannie wykonane i po prostu śliczne. Na ich widok zaczęłam piszczeć z radości.



Na pewno to nie moje ostatnie plugi od Czerwonego Kaptura.
Jeżeli Wam się podobają, możecie je zamówić tu.

niedziela, 5 sierpnia 2012

Koffin Kats znowu w Polsce!

Jedna z najpopularniejszych kapel psychobilly zahacza podczas swojej trasy koncertowej o nasz kraj. Gigi odbędą się w Koźminie Wielkopolskim (wtorek 7.08), Białymstoku (środa 8.08), Warszawie (czwartek 9.08) i Rzeszowie (piątek 10.08).
Ja ruszam na koncert w Warszawie (klub Punkt Radio Luksemburg, Górczewska 67), wjazd za 20 PLN.
Mam nadzieję wyłowić z tłumu trochę fajnie ubranych ludzi, porobić foty, a przede wszystkich dobrze się bawić przy moim ulubionym gatunku muzycznym. Do zobaczenia w Radiu!

Uzależnienie #1

Jako, że już w tytule bloga zapowiadam, że jestem uzależnionym koteczkiem, muszę przyznać się do kilku rzeczy bez których nie wyobrażam sobie życia.

Pierwszą (i chyba najważniejszą) są lakiery do paznokci. Kupuję je nałogowo, mniej więcej jeden na tydzień - dwa. Natura obdarzyła mnie mocnymi i niełamiącymi się paznokciami, więc noszę je dosyć długie, znajomym zdarza się stukać w nie, bo nie wierzą, że można mieć tak długie naturalne pazury. Jednak przy takiej długości naprawdę kiepsko wyglądają "nago", więc zawsze są pomalowane. Nieco zniszczyło mi to płytkę, ale to historia na osobną notkę.

Ostatnio wpadły mi w oko niebieskie odcienie Wibo z dwóch kolekcji: Express Growth (353) i Wondernails (Nr 3).



Pewnie większość z Was miała z nimi do czynienia, bo dostępne są w Rossmanie w niskiej cenie (chyba 5,49). I muszę przyznać, że to chyba najlepsze lakiery za grosze. Zużyłam ich chyba już miliardy.
Oprócz niskiej ceny mają dobrą konsystencję, nie za wodnistą i występują w przeróżnych odcieniach, więc mogę poszaleć i nie zbankrutować. Wytrzymują też zaskakująco długo. Zazwyczaj używam utwardzacza, bo z końców długich paznokci lakiery szybko odpryskują. Ale po kilku dniach cały czas końcówki wyglądają dosyć świeżo, pojawił się tylko odrost przy skórkach.
I to kolejny plus, zwłaszcza dla osób zapuszczających paznokcie. Nie wierzyłam za bardzo w obietnicę na opakowaniu lakieru Express Growth - wspomaganie wzrostu paznokcia. Ale po dwóch dniach u nasady widać mi było już odrośniętą płytkę.
Nie jestem zadowolona z pędzelka, jest kiepskiej jakości i włókna "rozłażą się" podczas malowania. Poza tym, żeby równo pokryć paznokieć, trzeba nałożyć aż trzy warstwy lakieru, co wydłuża czas czekania na wyschnięcie (dodajcie do tego jeszcze utwardzacz - wychodzą wieki...).




W skrócie: to lakiery dla dziewczyn chcących pomalować paznokcie na nowy kolor albo dopasować odcień do sukienki. Zdecydowanie fajne na lato.
Werdykt: 8/10

sobota, 4 sierpnia 2012

Pierwszy post!

Od dawna zanosiłam się z planem założenia bloga, ale dopiero ostatnio zmotywowałam się, żeby coś z tym zrobić. Chciałabym, żeby porady dla siebie znalazły tu dziewczyny, które dbają o siebie i czują się kobieco, ale nie odnajdują się w "mainstreamowym" kanonie piękna.
Często panie w Sephorze patrzą podejrzliwie na moje tunele czy creepersy, ale się nie poddaję ;)
Oprócz wpisów kosmetycznych, postaram się dorzucić coś ze stylówy, a również z mojego szeroko pojętego lajfstaju: modyfikacji ciała, muzyki, książek, sportu.
Trochę się denerwuję, więc liczę na Wasze wsparcie!